ARKA / AZYL / MIASTA UCIECZKI

Oddawanie czci Bogu pod postacią robaka jest tak samo właściwą próbą konceptualizacji Niewyobrażalnego, jak czczenie Go w ludzkiej postaci, czy w jakimkolwiek wcieleniu w inny byt przygodny lub produkt spożywczy. Nieco inaczej przedstawia się sprawa z robakiem metaforycznym. O różnych odmianach owadów poukrywanych w zakamarkach teologii pisałem nieco wcześniej -> tuUżycie metafory robaka w odniesieniu do Boga może wydawać się na  pozór niestosowne. Robactwo, obok innych atrybutów śmierci: zgnilizny, ropy, krwi, jest najczęstszym wyzwalaczem obrzydzenia. 
Dla ludzi, wspólną cechą wszystkich obrzydliwości jest ich związek z infekcją, brudem, a więc - chorobą. Ostatecznie - śmiercią.  Jakby wrodzona abominacja ostrzegała przed chorobą i śmiercią. A odraza chroniła delikatną ludzką psychikę przed pamięcią o jej własnej śmiertelności. Per analogiam, wiara w Boga, prowadzi znacznie dalej: ku nadziei nieśmiertelności.
Eriugena, w Pierwszej Księdze De Divisione Naturae, porównuje Boga do robaka: Powiadają o Nim, że jest on Prawdą, Robakiem, etc (Dicit enim esse veritatem, vermem, et cetera innumerabilia).
Stosowanie dziwnych nazw w odniesieniu do Boga ma w teologii długą tradycję. O niewyszukanych epitetach wspomina Pseudo-Dionizy w Hierarchii niebieskiej. A Hugon ze św. Wiktora w De arca Noe morali powiada: Ty jesteś stodołą, stajnią, trzodą, owcą i pastwiskiem, żoną, matką, córką, siostrą (horreum, praesepe, subjugale, ovis, pascua, conjux, mater, filia, soror).
Oczywiście, wszystkie te "inwektywy" odnoszą się do Niewypowiedzianej Nieokreśloności, Najwyższej dziwności i Nieobliczalnej Arcyekscentryczności. 
  • Ilustracja w Igeret orchot olam (Praga,1798) piętnastowiecznego rabina i astronoma, Abrahama ben Mordechaja Faricola, przedstawiająca planetę Ziemię jako Arkę. Czy ilustracja sugeruje, że misja Noego, była jakąś kosmiczną akcją ewakuacyjną mającą na celu skolonizowanie nowej, nadającej się do życia planety? Czy raczej, w sposób metaforyczny, mówi nam coś ważnego o naszych związkach z naturą? Zabawnym zbiegiem semantycznych okoliczności, homonimem tewa / תבה / arka, jest podobnie brzmiące  tewa / טבע / natura. Żydowscy mistycy, w obawie, że świat-tewel ograbi ich ze wszystkiego co wewnętrzne, od wieków konstruowali duchowe szalupy ratunkowe - tikunim, zaś ich chrześcijańscy koledzy i koleżanki, tworzyli skomplikowane urządzenia naprawczo-ratunkowe i plany duchowej ewakuacji. Wystarczy wypomnieć tu dzieła wielkich mistyków: Marii z Agredy, Teresy z Avila, Jana od Krzyża, Bernarda z Clairvaux, czy w końcu dwie Arki Hugona.
Zanim przejdę do ostatniej odsłony Jego Robaczej Ekscentryczności, zdecydowałem, że przytoczę tutaj w całości "litanię" Hugona. Chciałbym ją podarować czytelniczkom i czytelnikom - po prostu, dlatego, że jest piękna i że zachwyca. 
Wśród niezliczonych pism, jakie pozostawił po sobie Hugon od św. Wiktora, znajdujemy dwa traktaty o Arce: De arca Noe morali oraz De arca Noe mystica. Są to dwie książki, a zarazem, na dwa sposoby opisana ta sama mistyczna budowla. Gdy Hugo zbudował swoją mentalną Arkę, zapragnął ją dobrze wyposażyć przed rejsem. Okazało się jednak, że Arka, niejako z zewnątrz, budowana przez Hugona w teraźniejszości - od wewnątrz jest odwiecznaab aeternum wyposażona we wszystko, co trzeba: mapy, busole i wszystkie możliwe kwadranty, sekstanty i oktanty. 
Bóg życzliwie pochylił się nad Arką, zajrzał do środka i przemówił do zdziwionego Hugona: Nie znajdziesz tam tego, czego już nie odkryłeś, a kiedy odnajdziesz jedno, odkryjesz zasadę działania wielu (Nihil in ea quaesieris quod non invenias, et cum inveneris unum, multa tibi patefacta videbis). 
W Arce znajdowały się w pełni kompletne systemy naprawcze istniejące od początku świata, a które trwać będą do jego skończenia (ibi universa opera restaurationis nostrae a principio mundi usque ad finem plenissime continentur).
Hugo zwraca uwagę na paradoksy dziejące się na pokładzie. Prawa następstwa czasowego zdają się być jakby zawieszone. Historie i wydarzenia przeplatają się (ibi historia rerum gestarum texiturw przeciwnych kierunkach, a sekretne rytuały, tajemnice oraz święte obrzędy są jawne i odkryte (ibi mysteria sacramentorum inveniuntur).
Na koniec, Hugo zauważa, że w Arce ujawnia się jakiś inny, alternatywny, przeoczony i ulotny świat (ibi alter quidam mundus huic praetereunti et transitorio contrarius invenitur).
Quae est ergo haec arca? Czym zatem jest Arka? 

Natarczywie narzuca się skojarzenie z labiryntem. Zapewne również samego autora prześladowała ta myśl, tak, iż poczuł się on w obowiązku dokonać sprostowania: Nunquid putas est labyrinthus? Non labyrinthus.... Uważasz, że jest labiryntem? Nie jest labiryntem...



Choć skojarzenie wydawać by się mogło uprawomocnione, nie dotyczy jednak samej Arki, lecz sposobu definiowania, czym ona jest w swej istocie. Chcąc zdefiniować niedefiniowalne, możemy toczyć się po obwodzie błędnego koła pośredniego (circulus in definiendo) lub stanąć w jego środku opisując nieznane przez nieznane (ignotum per ignotum). Hugon zdaje sobie sprawę z wieloznaczności badanej materii, wie o czym mówi, lecz wciąż towarzyszy mu obawa, czy jest to czytelne dla odbiorcy (Sustine me ut de multis pauca tibi dicam). Wokół Nienazwanego namnaża całe litanie światłoczułych receptorów absorbujących światło w różnych zakresach fal. Zagęszczenie tych znaczeń, tylko przybliża do definicji, nigdy jednak jej nie osiągając. Porusza się w przestrzeniach ledwoprzeczutych, obijając się wciąż o jakieś przesunięcia kategorialne i definicje nieadekwatne; zbyt szerokie bądź zbyt wąskie. Zakresy definiendum i definiensa są względem siebie nieadekwatne, wykluczają się wzajemnie, znoszą - a jednocześnie zdają się trwać nadal w jakiejś koincydencji wbudowanej w logikę nie z tego świata. To zmaganie się z nienazwanym ma dla Hugona praktyczne znaczenie. Właściwie tylko niemożność uchwycenia i nieostrość pojęć mogą ocalić planowaną wyprawę. Współrzędne Arki nie pokrywają się z naszymi klasyfikacjami, nie są jednak ich zaprzeczeniem, czy też odwrotnością, raczej metaforą lub komentarzem. Nabyta, narzucona, czy też wypracowana w życiu typologia okazuje się bezużyteczna, a nawet przeszkadza.
Qualis ergo est haec arca? vis scire qualis?
Czy zatem wiem już czym jest Arka? 
Arka jest biblioteką. Są w niej również wyszukane przysmaki, zapachy, delicje (omnium deliciarum) i luksusowe towary. Jest zatem sklepem, składem (apothecae), magazynem. 
Qualis ergo est haec arca? Czymże więc jest Arka?

Wejdź teraz do swego wewnętrznego serca (secretum cordis) - powiada rektor szkoły św. Wiktora - i sprawdź, czym stała się dla ciebie? Czyż nie jest schronieniem? A czyż istnieje inne schronienie niż Bóg? Czym zatem jest Arka? I kim jest Bóg?
Uff... chyba nigdzie indziej nie można znaleźć w jednym miejscu tylu dziwacznych, queerowych teonimów.  Dokładnie 56 Imion Boga.
Litanię tworzą zupełnie zwyczajne nazwy, zaczerpnięte z całkiem zwyczajnego otoczenia. Rośliny, zwierzęta, ludzie, rzeczy, przedmioty, urządzenia społeczne i... drzemiące w nich nadzieje i niepokoje. Ale porządek słów i znaczeń jest pozorny. Skrywa bowiem nieprzeliczone warstwy sensów. Cała ta wszystkość okazuje się jednością…
Trzeba przebrnąć przez dziewięć bram De arca Noe morali by zrozumieć zwierciadlaną naturę Arki i kolisty charakter Podróży-Gry. Coś na podobieństwo koła, czy raczej spirali hermeneutycznej, która krążąc, za każdym nawrotem zmienia się, nabiera nowych znaczeń, nigdy nie pozostaje tym samym, zawsze odwołuje się do czegoś głębszego, zbierając z zewnętrznej orbity, odbicia tego, co wewnętrzne. Za każdym nawrotem, gdy rozglądamy się w poszukiwaniu znajomych miejsc i znaków, odnajdujemy je zmienionymi. Arki Schronienia, podobnie jak Miasta Ucieczki•, żyją własnym życiem, a wędrowni goście, w każdym kolejnym cyklu, sami odmienieni, niosący w sobie siatki map i znaczeń innych Urbes Fugitivorumsami powoli stają się miastem i arką, pustynią i źródłem, portykiem i gołębiem, matką, córką i siostrą.  
  • Idea Miast Schronienia / ערי מקלט / Urej Miklat (sing. Ir Miklat) pochodzi z Tory. Mojżesz wyznacza sześć miast, w których sprawcy przypadkowego zabójstwa mogli domagać się bezwzględnego prawa do azylu. W szerszym, mistycznym kontekście, idea Miast Ucieczki dotyczy każdego człowieka: każdy jest "winny", lecz nie oznacza to, że każdy powinien być ukarany. Człowiek jest uwarunkowany licznymi kontekstami Doczesności. Czasem jego sytuacja na tym świecie przypomina los ściganego przez myśliwych zwierzęcia. Arką, schronieniem, azylem jest Bóg. Zatem Bóg to potężne Ir Miklat. Jednakże pomiędzy Bogiem a metaforą Boga, którą jest idea Ir Miklat wciąż trwa i aktualizuje się nasza Doczesność. Współczesne Miasta Schronienia to budowle duchowe. Stoją otworem dla każdego, kto potrafi do nich dotrzeć. Są zbudowane na granicy światów i na granicy czasu. Miejsca te wymykają się definicjom, ponieważ większość znanych praw nie obowiązuje tam, inne natomiast działają wstecz. Są też i takie, dla których nie ma jeszcze określeń w ludzkim języku.
    Ponieważ w Miastach tych czas dobiegł końca, mieszkańcy trwają złudzeniem temporalności, które pozyskują dowolnie zapętlając zużyty czas. Można zatem powiedzieć, że Miasta te są stanem umysłu lub, jak kto woli, stanem duszy. Trudno powiedzieć, czy dusze cadikim (sprawiedliwych) przebywają w Miastach, czy też ich dusze Miastami Schronienia.
    Choć czas dobiegł końca, to jednak jeszcze nie wydarzyło się tu to, co po-czasie. Dzięki temu, Miasta te wciąż trzymają się na cienkiej linii horyzontu zdarzeń.
    Są też tacy, którzy twierdzą, że czas nie dobiegł w nich końca, ponieważ Miasta te są wieczne. W obrębie murów Miast Schronienia, czas istniał odwiecznie w swojej formie finalnej.


Zdanie, którym Hugon rozpoczyna swoje dzieło odbija się w jego konkluzji. Na koniec wszystko staje się jednym, a kiedy człowiek odnajduje jedno, odkrywa zasadę działania wielu (et cum inveneris unum, multa tibi patefacta videbis). A czyż, na początku, wszystko nie było jednością? Czy jedność ta nie była wszystkim (hoc unum totum est, et totum hoc unum est)? 
Mutavi et mutarizmieniłem się i odmieniłem się, powiada Hugo w zakończeniu Soliloquium de arha animae. Wszystko podlega dekonstrukcji i rekonstrukcji, wydaje się być przekształcone w inne - bardziej radośnie, bardziej szczęśliwie i bardziej bezpiecznie skomponowane (et in aliam transformari videaris, et magis laeta, magis alacris, magis sospes efficiaris). 
Przechodząc na wyższy level Gry, gracz musi czuć się nieco oszołomiony i zdezorientowany. Krajobrazy wydają się być wyjęte ze znanego kontekstu: domy i ulice (jeśli jeszcze w ogóle przypominają domy i ulice) są oddzielone od naszych scenografii, przyzwyczajeń, aktywności i wspomnień. Istnieją w ramach zupełnie nowej typografii. Gracz, prócz własnej intuicji, zostaje wyposażony przez Hugona w dodatkowy magiczny artefakt, rodzaj zaczarowanej “latarni” oświetlającej drogę: Speculum Sancta Scriptura. Metafora “lustra” w odniesieniu do Księgi wydaje się podwójnie pisanym, niezwykle finezyjnym, chytrym skryptem. Uderza w nieznane z dwóch stron: oświetla drogę czyniąc ją rozpoznawalną, wyznacza wektory, dekoduje znaki; jednocześnie pozwala graczowi przejrzeć się w zwierciadle, by mógł rozpoznać samego siebie.
Datur etiam tibi speculum sancta Scriptura, ut ibi videas faciem tuam dane jest tobie zwierciadło świętego Pisma, tak abyś mógł rozpoznać własną twarz.
Mam nadzieję, że czytelniczki i czytelnicy wybaczą mi tą długą i nieplanowaną podróż. Przy okazji poszukiwań robaczego teonimu, zwiedziliśmy Arkę Hugona. W poszukiwaniu kolejnych teo-entomologii zejdziemy na suchy ląd w Hiszpanii.
Do zobaczenia w piątek.

Komentarze

Popularne posty