TAJEMNICE "IMIENIA" BOGA

Trudno powiedzieć, czy żydowski Bóg w ogóle posiada jakieś imię. Imię nadaje się komuś dla odróżnienia. Żeby się nie pomyliło. Żydowskiego Boga raczej trudno było pomylić z jakimkolwiek innym bogiem, ponieważ, gdy inni bogowie kłócili się, który jest potężniejszy, on, jako jedyny z narcystycznej bożej gromady, skromnie stwierdził o sobie że jest Jedyny


Jeśli YHVH, traktowane jak imię Boga, faktycznie jest skróconą formą, czy też teonimem etymologicznie wydestylowanym z odpowiedzi jakiej Bóg udzielił Mojżeszowi (ehje aszer ehje / אהיה אשר אהיה / jestem, który jestem), oznaczałoby, że Stwórca miał ogromne zaufanie do swojego ludu. 
Rozpoznanie imienia oznaczało poznanie kogoś i rozciągnięcie swojej władzy nad nim. Z drugiej strony, powiedzieć komuś: nazywaj mnie bytem (możnobytem, wszechbytem, będącym, stającym się, sprawiającym), wygląda raczej na próbę uniknięcia odpowiedzi i ukrycia swojego prawdziwego imienia, ukrycia własnej istoty. Jest to bardziej kryptonim niż imię.

Święte, Niewypowiedziane i Niewypowiadalne Imię Boga doczekało się wielu zachwycających komentarzy, całych traktatów teologicznych. Można zaryzykować twierdzenie, że YHVH samo w sobie jest nieskończonym traktatem. 

Szem Hameforasz / השם המפורש / Ekstraordynaryjne Imię, YHVH jest kluczem do tikunu. W jaki sposób? Czy w jakiś szczególny sposób? To ważne pytanie, bo dla mistyków praktycznie wszystko jest, a przynajmniej powinno być, tikunem człowieka. Wszystko posiada duszę, cała materia nosi ślad świętości, każdy kamień więzi w sobie świętą iskrę, wymaga czułości, wrażliwości człowieczej, podźwignięcia na wyższy poziom i uwolnienia. Pochyl się i podnieś kamień, przytul go i pocałuj. Może od razu nie zamieni się w księżniczkę lub księcia, ale jego uwolniona dusza odrodzi się w ciele człowieka. Czas, w którym żyjemy jest, według mistyków, czasem kroków Mesjasza / עקבתא דמשיחא / ikbata de-Meszicha. Jest czasem zbierania kamieni /עֵת כְּנוֹס אֲבָנִים/ et kenos awonim. Natomiast uprzywilejowane miejsce Imienia w procesie tikunicznym wynika z faktu, że YHVH sygnifikuje samego Boga. 
Według Lurii, Bóg jest tikunem człowieka, a człowiek jest korektą samego Boga. 
W trzecim rozdziale Szaarej Kedusza, Luria wstępnie wyjaśnia strukturę Imienia, zwracając uwagę na jego sekwencyjny i zstępujący układ, odbijający procesualny charakter aktu stworzenia.
Boskość, która rozpościera się ponad Świętym Imieniem, do niczego nie jest podobna i z niczym nie można jej porównać (אין בו שום תמונה), nie posiada imienia (לא בשם), nie ma znaku, który by ją opisywał (ולא באות), ani punktu, który odsyłałby do jakiegokolwiek znaku (ואפילו בקוצי האותיות כלל). Jest poza wszelką sygnifikacją. Nie można nawet o niej snuć jakiejkolwiek refleksji (ולכן אפילו ההרהור אסור בו).

Poniżej Nienazwanego rozpościera się pięć światów. I właśnie te pięć światów nazywanych jest jednym, czteroliterowym Imieniem YHVH (ואלו החמשה עולמות נקראו הוי”ה אחת). Dlaczego 4 = 5? Te pięć światów nazywane jest jednym imieniem YHVH, ponieważ koroną nad jud jest Adam Kadmon (כי קוצו של יו”ד הוא א”ק), który jest piątym ze światów, a pierwszym po En Sof - Nieskończonym Bogu.

Adam Kadmon, jako byt abstrakcyjny, nie posiada litery, ani żadnego znaku, który byłby w stanie go opisać (ולפי שא”ק לרוב העלמו אין לו תמונת אות). Jedynym co nam sugeruje w Świętym Imieniu obecność piątego świata jest korona• nad jud (אלא קוצו של יו”ד). Mała kreseczka zakończona kropką. 

  • Do ręcznego kopiowania ksiąg Tanachu używanych do celów liturgicznych oraz do pisania  mezuzy i tfilinu używa się specjalnego kroju pisma hebrajskiego. Niektóre litery są udekorowane specjalnymi znacznikami (aramejski: תג / tag, pl. תגין / tagin).
    Pojedynczymi:

    potrójnymi:

    i dziwnymi:

    Hebrajskim odpowiednikiem taginu jest keter / כתר / korona. Tutaj, w odniesieniu do pojedynczego taginu na literze jud, użyto określenia koc / קוץ / cierń.
    Gdy czasem wyjaśniam chrześcijanom zasady pisowni i ozdabiania liter w Torze, zawsze zastanawiam się, czy zwracać ich uwagę na fakt, że te kreseczki, wymiennie nazywa się koronami lub cierniami. Ukoronowanie cierniami ich umęczonego Boga niektórzy są skłonni postrzegać jako niezwykle piękną metaforę uwieńczenia jego misji koroną "kolczastych" słów Tory. Z punktu widzenia teologii chrześcijańskich jest to zapewne uprawniona analogia. Takie parabole niezwykle radują niektórych chrześcijan (radować się ma nieco inny zakres semantyczny niż pospolite cieszy się i jest często używane, a wręcz nadużywane w homiletyce eklezjalnej). Zazwyczaj jednak już nie dodaję, że te "korony cierniowe" zaczął dopisywać do hebrajskich liter rabi Akiwa, żyjący pół wieku po Jezusie z Nazaretu. Osobiście, wszelkie dzikie i nieuprawnione etymologie oceniam pod kątem ich piękna, elegancji i przydatności, nie zaś według dość abstrakcyjnego kryterium prawdy. Jeśli mogą one być przydatne dla chrześcijan i umocnić wiarę oraz dobre samopoczucie, można się tylko cieszyć. I oczywiście radować
Tak więc, świat Acilut jest zakotwiczony swoją antenką w świecie Adama Kadmona. Świecie, któremu nie przysługuje żadna litera, ani żaden opis•. 
  • Z bardzo podobną prasytuacją mieszkaniową mamy do czynienia w sanskryckim Gopalatapani Upaniszad. Brahman, będący najwyższą, bezpostaciową i pozbawioną cech oraz atrybutów substancją przenikającą cały wszechświat i konstytuującą go, może manifestować się w dowolnej formie. Sylaba Om opisuje Brahmana i jest z nim tożsama. Omkra składa się z czterech znaków, którym odpowiadają cztery sposoby przejawiania się Brahmana, a jednocześnie cztery ścieżki doń prowadzące.

    Są to cztery aspekty czaturwiuhy:
    1. czysta świadomość,
    2. istnienie,
    3. objawienie,
    4. wszechobecność.
    Narajana wyjaśnia, w jaki sposób te cztery manifestacje zawierają się w świętej sylabie Om oraz w jaki sposób się z niej wyłaniają. Omkra, jako reprezentacja całej rzeczywistości, przejawia się w czterech etapach:
    1. czuwania,
    2. snu,
    3. głębokiego snu,
    4. ani to - ani tamto (Proszę zwrócić uwagę, że Jan od Krzyża w swojej mistycznej wspinaczce na Górę Karmel, będzie powtarzał w kółko identyczne sformułowanie: ni eso - niesotro - ani to, ani tamto).
    Słowo Om, wypowiedziane jako jeden dźwięk, jest czwartym stanem najwyższej świadomości. Na tym jednak struktura Om nie kończy się, z natury jest ona niedomknięta i odsyła daleko poza siebie. Tak jak ponad hebrajskim Tetragramatonem znajduje się koc zakończony kropką, tak i tutaj, ponad sygnifikacją Absolutu znajduje się mała kropka zwana bindu. Jest to punkt osadzony w absolutnej bezpojęciowej ciszy. W tym miejscu można znaleźć jeszcze jedną uderzającą symetrię z koncepcją obecną w kabale luriańskiej. Obecność bindu wskazuje na fakt, że Brahman (Ejin Sof) i jego Śiakti (Szechina) nie są od siebie rożne, tak jak energia i jej źródło, tak jak byt i jego bycie (przejawianie się).
     
Oddajmy głos Lurii:

W pewien sposób, Szem ha-Meforasz wyczerpuje definicję pseudonimu - jako aliofiktonim skrywający oficjalne personalia Boga, a jednocześnie jako aliokryptonim mający ułatwić dotarcie do jego osoby, w sposób aluzyjny i metaforyczny wskazać kierunek poszukiwań.

Święte, Niewypowiedziane i Niewypowiadalne Imię Boga raczyłem porównać do nieskończonego (tak jak on jest nieskończony) traktatu teologicznego. 
Ale, porównanie do księgi jest tyleż adekwatne co banalne. Każda ludzka komórka jest niekończącym się traktatem, który, jeśli czytać go wstecz, ab infinitum, prowadzi wgłąb, poprzez struktury Tetragramatonu, poprzez Boga, w nienazwaną Nicość
Takie metafory nic nie kosztują. Można wymyślać je w nieskończoność. To rodzaj zabawy. 

Teologia posiada swój głęboki wymiar ludyczny, choć nie dla wszystkich jest on czytelny. Natomiast w swojej warstwie formalnej, jako kult, jako religia, jest niemalże w dosłownym znaczeniu grą. W grze dozwolona jest każda metafora, choć nie każda jest możliwa. Z cała pewnością, jeśli przyjmiemy, że Tetragramaton istotnie jest Imieniem zawierającym w sobie samą istotę Boga, to z całą pewnością można będzie przyporządkować mu każdą metaforę, która odnosi się do człowieka, bądź rekwizytu z jego przestrzeni dramatycznej. Na przykład dom. Posiada strukturę warstwową: mroczną piwnicę, słoneczną ciepłą kuchnię, rozgadaną bawialnię, milczącą bibliotekę, śpiącą sypialnię i niezbadany strych. 

Porównanie tajemnicy Świętego Imienia do domu, całkiem nieźle prezentuje się na kartce papieru. Przed chwilą narysowałem Dom Imienia. Jestem bardzo z niego dumny. Szczególnie z piorunochronu na dachu. Może to być również antena. 

Właściwie, tagin nad jud w Tetrogramatonie spełnia zarówno rolę ochronną (piorunochron), jak i komunikacyjną (antena). Ponad "dachem" tej budowli rozpościera się boskość, która nie ma ani imienia, ani znaku, ani nawet punktu na swoje oznaczenie•. 
  • Ten pra-punkt, od którego Bóg rozpoczął proces emanacji (בראשית בריש הורמנותא דמלכא), Zohar nazywa Ukrytym Niebiańskim Punktem Jedności / נקודה חדא סתימא עלאה / Nekuda Chada Setima Ila'a. Jest to pierwsze ziarenko pyłu materii osadzone w bezkresie. Poza (ponad) tym punktem, nic, absolutnie nic, nie jest już poznawalne (בתר ההיא נקודה לא אתיידע כלל).
Należy pamiętać, by napisać lub pomyśleć Imię wertykalnie. Od góry do dołu. Albowiem cztery litery Imienia reprezentują sekwencyjny, zstępujący proces w akcie stwarzania światów. Tetragramaton jest domem zbudowanym na opak, od dachu do parteru. Możemy ulec naturalnej pokusie ulepszania tej metafory. Jeśli Święte Imię jest domem Boga, to musi to być jakaś specjalna forma domu godna jej mieszkańca. Na przykład, wyniosła wieża. 

Pomimo tego, że Święte Imię otwiera na nieskończoność, samo w sobie jest skończone i ograniczone. Ograniczone do czterech znaków, dźwięków, liter. Posiada własną, wewnętrzną strukturę. Jest to, owszem, struktura dynamiczna, żywa, pulsująca, ale sama w sobie nie jest nieskończona. Jest dla nas. Jest dana. Niechże więc będzie wspomnianą w Zoharze wieżą, która unosi się w powietrzu (מגדל חד דפרח באוירא), jak ów lapis elevatus cum vente - kamień podniesiony przez wiatr, lub jako ten kwiat bez łodygi zawieszony nieruchomo w powietrzu (há flor no ar, sem haste), który w dniu samobójczej śmierci Mária de Sá-Carneiro ujrzał Pessoa w pustym kościele. Albo, jeszcze lepiej, niech to będzie pałac, lub świątynia. Przecież dom, w którym mieszka Bóg, jest właśnie nazywany Świątynią. 

Ja jednak pozostanę przy prostym i podstawowym określeniu dom. Jest bardziej adekwatne. Świątynia to miejsce oficjalne. Dom to przestrzeń prywatna i rodzinna. 


Komentarze

Popularne posty