O RABINIE, KTÓRY ZAMIENIŁ SIĘ W TEKST

Rabi Szimszon i Świat Zofii na opak | Pałac Nieoczywistości | Królowa Estera i magia | W poszukiwaniu źródeł postmodernizmu | Świat Szimszona - biblioteka totalna | Ucieczka w tekst | O sobie samym jako o innym | XVII-wieczy Facebook | Autor i jego auto-repliki | Aharon z Kardiny - rabin, który jeszcze się nie urodził | Instrukcje z Zaświatów | Odwiedziny Matriarchini Racheli | Zagłada Świętej Gminy w Połonnem 
Absolutny realizm jest wyłącznie przywilejem snów, a nie jawy.
Graham Greene

Był taki rabin, o którym trudno mi myśleć inaczej niż jak o postaci książkowej. Szimszon ben Pinchas Ostropoler nie jest jednak postacią fikcyjną, nie jest też bohaterem żadnej książki, wręcz przeciwnie - jest autorem kilku książek. Jednakoż dokonał skoku, który pozwolił mu przekonwertować się w tekst, i to tekst fantastyczny, a nawet, w magiczną baśń. Jeśli czytaliście "Świat Zofii" Josteina Gaardera, zrozumiecie poziom mojego zdumienia. Zofia, gdy zorientowała się, że jest postacią fikcyjną, bytem nieistniejącym i zmyślonym, za wszelką cenę starała się dokonać skoku w przeciwnym kierunku - wyskoczyć z książki zanim autor skończy ją pisać! Rabi Szimszon przeciwnie, zrobił wszystko, by ukryć się w tekście. Owszem, mamy potwierdzoną historyczność jego postaci, ale, paradoksalnie, jest to świadectwo jego śmierci i jednocześnie jedyne biograficzne źródło zewnętrzne.

Spinoza w pierwszej części Etyki, formułuje twierdzenie, że im więcej jakaś rzecz posiada rzeczywistości i esencji, tym więcej przysługuje jej atrybutów przejawiających się w Doczesności i wiążących ją z Doczesnością (Quo plus realitatis aut esse unaquæque res habet eo plura attributa ipsi competunt). Analogicznie: są ludzie, których większa część istności sytuuje się po stronie rzeczywistości. Zdarzają się też i tacy, którzy bardziej zamieszkują Pałac Nieoczywistości niż spacerują po twardej ziemi Dziedzińca Zewnętrznego (הֶחָצֵר הַחִיצוֹנָה). Być może stąd tak niewiele informacji zewnętrznych o Ostropolerze. 

Jego życie i śmierć ściśle złączyło się z Tikun Chacot, modlitwą o północy praktykowaną przez mistyków. Można by zaryzykować twierdzenie, że Tikun, który odmawiał przez całe dorosłe życie stał się dlań bramą do Wielkiego Tikunu Kidusz Ha-Szem, męczeńskiej śmierci uświęcającej Imię. 

Niedawno, na okoliczność zbliżającego się Purim, zajrzałem do komentarzy Ostropolera odnoszących się do afery Hamana, pierwszego ministra na dworze perskiego króla Achaszwerosza. Właśnie Kohelet Mosze była pierwszą jego książką, jaka wpadła mi w ręce. Zanim jednak przejdę do meritum, chciałbym zademonstrować jeden ze sposobów, w jaki Ostropoler buduje rzeczywistości równoległe. 
Szimszon ben Pinchas Ostropoli, Kohelet Mosze, Warszawa 1877

Książka zaczyna się od kabalistycznych eksperymentów lingwistycznych królowej Estery. Wydaje się, że Ostropoler traktował Megilat Ester / מְגִלַּת אֶסְתֵּר / Zwój Estery jako coś w rodzaju Megale Hester / מְגַלֶּה הֶסְתֵר / Księgi Ujawniającej To Co Zakryte. Według Ostropolera ani śmierć grożąca Żydom w królestwie Perskim, ani też zażegnanie niebezpieczeństwa, nie było wynikiem intryg pałacowych, lecz efektem potężnych manipulacji na granicy dwóch światów - w cienkim pasie przestrzeni magicznej. 

W kluczowym momencie, Królowa musi działać szybko. Jej tikun nie polega na korekcie i rekonstrukcji, lecz na destrukcji i rozbiciu gromadzącej się ciemnej energii Sitra Achra, zanim nie zbije się ona w coś na kształt twardej materii i nie zacznie budować własnej struktury w Doczesności. 

Estera wyciąga z imion aniołów święte litery Imion Boga i lepi z nich kule, które odsyła w międzyświaty - do domu. Te święte litery do niczego się nie przydadzą. Powiada się, że Mojżesz zabił Egipcjanina przy pomocy Świętego Imienia, Szem ha-Meforasz, jest to jednak uproszczenie. Bóg jest Życiem, tak więc to nie litery Imienia zabijają, lecz ich brak. Mojżesz wypowiadając Imię, niejako odessał je z Egipcjanina, a ten padł martwy. Podobnie działa Estera. Odesławszy święte litery ku niebu, z tego, co zostało tworzy potężne zaklęcie mające zniszczyć pierwszego ministra, Hamana. Czytanie u Ostropolera opisu tej niezwykle subtelnej permutacji zajmuje trochę czasu, a zreferowanie wszystkiego zajęłoby prawdopodobnie jeszcze więcej. Zapiszę go zatem w postaci wzoru:

Wzór na pozbycie się premiera.


I po kłopocie. 
Czytając teksty tego XVII-wiecznego rabina - pod warunkiem, że nie traktuje się ich jako rodzaj religijnego dopalacza, lecz jako literaturę - można odnieść wrażenie, że ich stylistyka jest bardzo współczesna, a rabin Ostropoler jest jakimś praprekursorem powieści postmodernistycznej.  

Ten prapostmodernista stosuje wszystkie błyskotliwe chwyty postmoderny: 
intertekstualność, 
przenikanie się fikcji z rzeczywistością, 
snu z jawą, 
dekompozycję prawdy historycznej, 
labiryntowe przemieszczanie się między światami, 
światy lustrzanych odbić, 
palimpsestowe nadpisywanie nowych tekstów nad starymi, 
inkludowanie tekstu w tekst już istniejący, lub fikcyjny. 
Ścieżki jego tekstów to żyjące kłącza korytarzy wijące się między jawą a snem.

U Ostropolera można prześledzić pewien proces, który jeszcze nie nastąpił, który dopiero zacznie się wyłaniać za jakieś dwieście lat: drogę od epistemologicznej moderny (dlaczego się zdarzamy? skąd przychodzimy? kim jesteśmy i czym jest nasz świat? dokąd zmierzamy?) do postmodernistycznej ontologii (ile jest światów? w którym z nich żyjemy? gdzie jest granica?). Ostropoler opisuje świat poprzez własną tekstualność. Cały świat to biblioteka. Jego biblioteka.

Miał kontakt z największymi kabalistami swojej epoki, niepodobna jednak, na podstawie jego tekstów, określić natury tych kontaktów, albowiem napotkamy metodologiczny problem odróżnienia snu od rzeczywistości. W istocie, rabin Szimszon, nie interesował się rzeczywistością zewnętrzną. Sam ujawnił, że kontakty z jego przyjacielem, kabalistą, rabinem Natanem Note Spirą dotyczyły głównie sfery snów.

Tutaj zmarli i żywi, ze snu lub poprzez sen, ingerują w materię tekstu. Immanentna dialogowość tekstów Ostropolera jest dialogiem autora z samym sobą. Sobą, jako innym. Być może to próba złapania dystansu do samego siebie, lub wręcz przeciwnie - próba nawiązania kontaktu ze sobą. Wszystko to jednak nie wyjaśnia, jakim cudem autor znał poglądy i koncepcje innych współczesnych rabinów, zanim jeszcze ogłosili je drukiem. Jak z nimi rozmawiał? W książkach Ostropolera wszystkie dialogi toczą się w czasie rzeczywistym. Czyta się to trochę jak Facebooka. Obok tematów głównych piętrzą się dygresje, komentarze znajomych i znajomych znajomych, odpowiedzi do komentarzy i odpowiedzi do odpowiedzi. Wszystko dzieje się na granicy jawy i snu, w jakimś świecie pośrednim. Tworzy on nierealną bibliotekę, w której nie tylko rozmawia z oddalonymi w czasie oraz przestrzeni autorami, lecz także powołuje się na zaginione (zmyślone?) traktaty i rozprawy. Zupełnie jakby jego wypowiedzi nie podlegały jednemu horyzontowi czasowemu.

Nie dajmy się zwieść: wszyscy uczestnicy dialogu, wszystkie cytowane dzieła, mogą być w istocie jedną osobą - tak jak we śnie, gdy każda ze śnionych postaci, przedmiotów, krajobrazów reprezentuje śniącego.

Niewykluczone, że jeśli Ostropoler, występujący w swoich dziełach jako podmiot organizujący narrację, przejawia/ukrywa się jednocześnie w różnych ja, nominalnie odsyłających do różnych realnych lub/i fikcyjnych autorów, to mamy tu do czynienia z tym, co kilkaset lat później opowie Paul Ricour: pisaniem o sobie samym jako o innym (soi-même comme un autre). Skład manekinów Ostropolera jest imponujący: począwszy od objawiających się we śnie współczesnych mu pisarzy, poprzez autorów zmarłych, zaginionych (lub wymyślonych) i ich dzieła, skończywszy na manekinach-replikantach samego autora. Ostropoler bowiem, cytuje swoje własne dzieła, które, w najlepszym wypadku, można uznać za zaginione lub też zmyślone. W takim przypadku, autor powołuje do życia kolejne wersje samego siebie, z którymi prowadzi dialog. Jeśli tak jest istotnie, to należałoby uściślić: Ostropoler nie prowadzi dialogu ze swoimi bohaterami, są oni raczej pretekstem i inspiracją do głębokiej introspekcji. Zatem, nie jest to dialog, lecz monolog rozpisany na role. Mając tak rojny i gwarny salon literacki we własnej głowie, nie można się nudzić (doskonały sposób na spędzenie każdej kwarantanny). 

Autor włączył siebie w pewien system narracji, dzięki któremu udaje mu się zniknąć, rozpłynąć w tekście. Staje się czystą potencją, możliwością permutacji jawy ze snem i konwersji snu na jawę oraz vice versa.

Jego największe dzieło, Dan Jadin to komentarz do księgi Sefer Karnajim rabina Aharona z Kardiny. Szkopuł w tym, że jak dotychczas, nikomu nie udało się ani zidentyfikować rabina Aharona, ani nawet odnaleźć miasta Kardiny•. 
  • Istnieją dwie Cardiñy. Obydwie na końcu świata, w hiszpańskiej Galicji nad oceanem Atlantyckim. Jedna w gminie Cerceda, druga w gminie Vilaboa w prowincji Ponteverada. Problem w tym, że w tych maleńkich miejscowościach nigdy nie mieszkali Żydzi. Niektórzy badacze uważali, że książka była autorstwa Izaaka Ślepego, ale mało prawdopodobne, by przeleżała 450 lat przez nikogo nie odkryta i trafiła w XVII wieku do Połonnego na Ukrainie.
Możliwe zatem, że autor komentarza jest zarazem autorem tekstu głównego. Temu jednak przeczy analiza stylistyczna tekstu, który bynajmniej nie wygląda na pseudoepigraf. Prawdopodobnie, księgozbiór niebiańskiej biblioteki rabina Szimszona pozostanie tajemnicą. Kilkaset lat wcześniej, Elżbiecie z Schönau, anioł pokazał Bibliotekę Nienapisanych Ksiąg. Były tam wszystkie książki, które dopiero zostaną napisane - aż do końca świata. Może podobnie sprawy się mają z autorem Sefer Karnajim: rabin Aharon z Kardiny jeszcze się nie narodził. Ba! postapokaliptyczna Kardina, choć została już pomyślana, wciąż jeszcze nie powstała.
Sefer Kanajim, 1) Amsterdam 1765, 2) Żytomierz 1805

Według relacji rabina Natana Hannowera, ucznia i przyjaciela Ostropolera, ten ostatni miał dostawać instrukcje z Zaświatów w nocnych widzeniach. Co noc, po odprawieniu rytuału Tikun Chacot, w progu jego mieszkania pojawiał się anioł Magid i przekazywał mu najgłębsze tajemnice Tory (ובא מלאך המגיד אליו בכל יום ולמד עמו סתרי תורה) oraz wiadomości i instrukcje od innych kabalistów.

Pewnej nocy anioł nie zjawił się. Rabi Szimszon ujrzał w płaszczyźnie swych drzwi jedną z opiekunek Tikunu, Pramatkę Rachelę. Nie zaniepokoiło go to, ponieważ już przed laty przewidział tę noc i to spotkanie, dlatego czekał ze spokojem. Wiedział, że wielka Matriarchini przyszła obwieścić mu dzień jego śmierci:

- Niebawem przyjdą synowie Ezawa i spalą twój dom, i ciebie. Zbierzesz wszystkich synów Izraela i staniecie przed otwartą arką, i wobec świętego zwoju Tory i niech każdy wypowie te słowa: ...Wierzę w Boga Stwórcę, niech będzie błogosławione Jego Imię, że jest On Jedyny i jest absolutną Jednością, Bóg Jedyny i Imię Jego Jedność. Oto przyjmuję na siebie ciężar Jego Królestwa. (אני מאמין באלהי הבורא יתברך שמו שהוא אחד ויחיד ומיוחד ה' אחד ושמו אחד ואקבל עלי עול מלכותו שמע ישראל ה' אלקינו ה' אחד...). Synowie Ezawa wyłamią drzwi, a wy powiecie: Szma Israel, Adonaj Elohejnu, Adonaj Ehad! Wtedy was zabiją, wy zaś wkroczycie w Bramę Życia.

Tej nocy rabi Szimszon nie spał. Spisał wszystkie słowa Matki Racheli•.
  • Tekst zachował się i został ogłoszony drukiem przez rabina Hannowera jako Modlitwa na śmierć męczeńską rabina Szimszona ben Pesacha. Modlitwę przedrukował, żyjący pokolenie później, sefardyjski rabin Szmuel Dawid Otolingo w swojej księdze tikunów pt. Tikun Szowawim, Wenecja 1708.
Widzenie miało miejsce 1 dnia miesiąca Aw 5408 roku (20.07.1648), w nocy z czwartku na piątek. Następnej nocy rabin Ostropoler nie odprawił już rytuału Tikun Chacot, bowiem w szabat nie ma takiego zwyczaju. Nazajutrz został zamordowany przez chrześcijan wraz z innymi mieszkańcami Połonnego. 

Natan Nota Hannower tak wspomina te wydarzenia w swoim historycznym dziele Jewen ha-Mecula:

וכאשר באו האויבים וצרים על העיר נכנס המקובל הנ"ל לבית הכנסת ושלש מאות בעלי בתים עמו, כולם חכמים גדולים וכולם מלובשים בתכריכין ובטליתו' על ראשיהם ועסקו בתפילה גדולה עד שבאו האויבים לעיר ונהרגו שם כולם בבית הכנסת על אדמת קדש. הי"ד׃

A kiedy wrogowie i prześladowcy przybyli do ​​miasta, wspomniany kabalista poszedł do synagogi wraz trzystu wielkimi mędrcami, wszyscy ubrani w tachrichin (całuny używane do pochówku) i w tałesach na głowach wznosili potężną modlitwę, do czasu aż wrogowie przybyli do miasta i wszystkich ich wymordowali w synagodze, na uświęconej ziemi. Niech Bóg pomści ich krew!

Pozostanie zapewne pytaniem bez odpowiedzi, czy, gdy mordercy wyłamali drzwi do synagogi w Połonnem, rabin Szimszon ben Pesach zdążył już rozpłynąć się i zniknąć w tekście, który tworzył przez całe życie, czy też, wmieszał się w odlatujący ku Niebu z płonących zwojów Tory tekst?

תנצב״ה

Komentarze

Popularne posty