BYT STARSZY NIŻ SZATAN


Tożsamość biblijnego węża / נָחָשׁ / nachasz wciąż pozostaje zagadką. Choć chrześcijaństwo od zarania swego istnienia identyfikowało węża starożytnego / οφις ο αρχαιος / z diabłem i szatanem (ο καλουμενος διαβολος και ο σατανας), to jednak wielu teologów intuicyjnie sugerowało inny kierunek poszukiwań. 


Nauka o grzechu pierworodnym (peccatum originale) znajduje się w samym centrum, niejako sercu dogmatycznym Kościoła. Wybawienie, odkupienie ludzi (nie wszystkich naturalnie, lecz tych, którzy poprzez chrzest zostali włączeni do mistycznego ciała Chrystusa) od kary za grzech pierwszych rodziców, stanowi sens wcielenia, męki i zmartwychwstania. 
Katedra Notre-Dame de Paris, Wąż przedstawiony jako kobieta

Nauka Kościoła na temat doktryny grzechu pierworodnego jest sprzeczna z podstawowymi zasadami Tory i judaizmu. Doktryna grzechu pierworodnego, jest czymś nowym, owszem, niezwykle interesującym, lecz nieobecnym w żydowskich tekstach kanonicznych. W chrześcijaństwie, człowiek nie tylko posiada skłonność do grzechu, lecz jest tego grzechu niewolnikiem. Przed piekłem mogła ocalić ludzkość tylko zbawcza moc zmartwychwstałego Chrystusa, a winę za grzech pierworodny - zmyć woda chrztu, czyli stanie się chrześcijaninem. 
Jest to logiczny tok rozumowania. Gdyby bowiem człowiek poprzez moralne życie i przestrzeganie przykazań Tory mógł być zbawiony, Kościół niewiele miałby do zaoferowania swojej klienteli. Jeśli zbawienie można osiągnąć poprzez stosowanie się do zasad testamentu (Tory) pozostawionego ludzkości przez Boga, to jaki sens ma Wcielenie, Męka, i Zmartwychwstanie? 
Stąd, nauka o grzechu pierworodnym, winie i karze zawsze plasowała się na pierwszej linii dogmatycznej artylerii kościelnej. 

W judaizmie, kondycja moralna człowieka, nie jest aż tak beznadziejna, by wymagała jakiejś krwawej teoktonii (bogobójstwa). Wymagania moralne, jakie stawia Tora nie są dla człowieka ani za trudne, ani zbyt odległe (לֹא-נִפְלֵאת הִוא מִמְּךָ וְלֹא רְחֹקָה הִוא). Nie są one na wzniosłościach niebieskich (לֹא בַשָׁמַיִם הִוא), ani za morzami (וְלֹא-מֵעֵבֶר לַיָּם הִוא), słowa Tory są bardzo blisko człowieka, w jego ustach, w jego sercu - tak aby je mógł wypełnić (כִּי-קָרוֹב אֵלֶיךָ הַדָּבָר מְאֹד בְּפִיךָ וּבִלְבָבְךָ לַעֲשֹׂתוֹ).

Zaskakujące, że ten, kluczowy dla zrozumienia żydowskiej soterologii, fragment cytuje Paweł z Tarsu. Robi to jednak w specyficzny sposób. Podobnie jak w wielu cytacjach Pawłowych, wkrada się tu jakiś błąd epistemologiczny, lub wręcz celowa manipulacja tekstem. Paweł nie tylko nie cytuje całego zdania, co wpływa na jego sens, lecz również pozostawiony przez siebie ogryzek tekstu Tory sytuuje w zupełnie innym kontekście niż Bóg (domniemany autor Tory). 
W Torze (Deut. XXX;14) czytamy:
Słowa te (słowa Tory, micwot, przykazania) są bardzo blisko ciebie, w twoich ustach, w sercu twoim - tak, abyś mógł je wypełnić.
U Pawła (Rom. X;8):
Słowa te (wiary w Zmartwychwstanie, którą głosimy) są bardzo blisko ciebie, w twoich ustach, w sercu twoim.

Jak taka manipulacja mogła nie zostać zauważona? Otóż, nie mogła. Ale Paweł nie zamierzał dyskutować z Torą i judaizmem, interesowała go zupełnie inna klientela: nieżydowscy obywatele Imperium Rzymskiego. Przemawiając do Greków i Rzymian mógł cytować w sposób dowolny. Być może jest to jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego nowa sekta poniosła kompletne fiasko wśród Żydów, natomiast została przyjęta przez narody. Do dziś Pawła, architekta dogmatyki kościelnej, nazywa się właśnie Apostołem Pogan.

Judaizm i chrześcijaństwo to dwie różne religie. Pomimo że bazują na tym samym tekście pierwszym, to jednak ich podejście różni się. Różnice te dotyczą samego fundamentu, na którym spoczywa tekst. Należy zawsze uwzględniać te różnice badając teksty biblijne oraz ich późniejszą interpretację. 
Nie zamierzam jednak przedstawiać tutaj jakiejś kompletnej "teologii" Węża. Wręcz przeciwnie, chciałbym do tego teologicznego ogródka dorzucić tylko jeden, skromny kamyczek: opinię pewnego średniowiecznego rabina. 

Wielki XIII-wieczny mistyk, rabin Mosze ben Nachman (Ramban, Nachmanides), w swoim komentarzu do Księgi Rodzaju pisze, że to właśnie rajski owoc zrodził popęd seksualny (כי היה פריו מוליד תאות המשגל). Świadczyć o tym ma fakt, że ludzie po zjedzeniu go, zakryli swoją nagość (ולכן כסו מערומיהם אחרי אכלם ממנו). A jednak, ten fragment nie jest do końca jasny. Ramban powołuje się tutaj na wcześniejsze komentarze rabiniczne (אמרו המפרשים), lecz jednocześnie dystansuje się od nich. Pisze on, że jeśli stosować tę logikę, to słowa Barzilaja z Giladu: Mam obecnie osiemdziesiąt lat. Czy mogę jeszcze odróżniać dobre od złego? powinny oznaczać, że Barzilaj stracił pożądanie seksualne (כי בטלה ממנו התאוה), bowiem, w dalszej części historii opisanej w Księdze Rodzaju, Wąż mówi: i będziecie jak Bóg, poznacie dobro i zło
Pytaniem pozostanie, czy Wąż artykułuje jakąś prawdę obiektywną, czy też, prawdę subiektywnie oczekiwaną i możliwą do przyjęcia przez Człowieka? Czy głos Węża pochodzi z zewnątrz, czy jest wewnętrzną możnością, rodzącą się w samym Człowieku, a więc konsekwencją samego procesu twórczego?
Współczesne wydanie komentarzy do Tory Nachmanidesa

To, co Ramban pisze nieco wcześniej jest kluczowe dla zrozumienia kim, w jego przekonaniu, jest Wąż. Otóż, według Nachmanidesa, to, co zrobił Człowiek, było konsekwencją jego własnej natury (בעיני כי האדם היה עושה בטבעו מה שראוי לעשות) i niejako częścią toczącej się już historii, tak jak stworzenie Wszechświata i ciał niebieskich, które "czynią" tylko to, co konieczne i podlegają swoim własnym wewnętrznym prawom ruchu (כפי התולדת כאשר יעשו השמים וכל צבאם פועלי אמת שפעולתם אמת), i nie zmieniają poprzez własny akt wolicjonalny swego biegu (ולא ישנו את תפקידם) i nie kierują się ani miłością, ani nienawiścią (ואין להם במעשיהם אהבה או שנאה), ani żadnym kwantyfikatorem moralnym. Wynika stąd, że Wąż, według Rambana, nie jest jakimś bytem zewnętrznym, lecz raczej naturalną, procesualną i kosmiczną Zasadą, której podlega całe Stworzenie, tak Człowiek, jak i Niebiosa ze swoimi zastępami (השמים וכל צבאם). Jak wiadomo, wielu filozofów, właśnie tę prymordialną Zasadę uważało za Boga. Wąż zjadł właśnie swój ogon. Zatem Wąż... Zatem myślę, że czas przerwać te rozważania. Niech czytelnicy sami wyciągną wnioski z Nachmanidesowych przesłanek. Takie teologiczne śledztwo może być początkiem ciekawej intelektualnej przygody. 

W każdym razie, komentarz Nachmanidesa niesie ze sobą bardzo poważne konsekwencje. Trudno postępek pierwszych rodziców w ogóle określać mianem grzechu i niepodobna mówić w tym kontekście o karze. Jeśli była to naturalna konsekwencja, to trzeba ją traktować nie jako grzech, lecz jako część procesu stwórczego, lub dokonującej się już historii.

W takiej optyce, Wąż jawi się jako jakaś bezosobowa Zasada. Zasada racjonalna, a nawet, będąca źródłem wszelkiej racjonalności. Zdarzenia toczą się własnym torem i podług własnych praw. Nic się nie może dziać przez przypadek, a wolnością jest tu zrozumienie konieczności, lub jak kto woli, boskiej ekonomii zbawienia. Jej zrozumienie jest istotą wolności.
Paradoksalnie, wnioski, które możemy wyciągnąć z nauczania Nachmanidesa, prowadzą wprost do dowodów Kartezjusza, do Spinozy, a ostatecznie do Hegla. Dalej jest już tylko Karol Marks ;)



*
W kontekście nauczania Rambana, nieco jaśniej jawi się związek, jaki zachodzi między ostatnim wersem drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, a pierwszym wersetem rozdziału trzeciego. W Gen. II;25 czytamy: byli oboje nadzy (arumim)... (וַיִּהְיוּ שְׁנֵיהֶם עֲרוּמִּים). Natomiast w Gen, III;1: a wąż był bardziej przebiegły (arum) ze wszystkiego co żywe (וְהַנָּחָשׁ הָיָה עָרוּם מִכֹּל חַיַּת). Oraz, nieco dalej, Gen. III;7: i poznali, że są nadzy (arumim) (וַיֵּדְעוּ כִּי עֵירֻמִּם). Użycie w stosunku do Węża homonimu arum (plur. arumim) jako przebiegły, natomiast w stosunku do człowieka tłumaczenie go jako nagi, nie wydaje się przypadkowe. Te dwa identycznie brzmiące słowa znajdujemy w tekście nie tylko w pobliżu siebie, ale również z sensu samego tekstu należy wnioskować jakiś stosunek przyczynowo-skutkowy, który między nimi zachodzi. Czy zatem, dopuszczalnym jest inne tłumaczenie: Wąż był najbardziej nagi ze wszystkich stworzeń... ....a oni poznali, że też są nadzy...
Jeśli nagość rozumieć jako coś pierwotnego i naturalnego, okazuje się, że Człowiek dostrzegł ją, rozpoznał / וַיֵּדְעוּ / wajjedi'u w samym sobie. I tutaj zjawia się drugie, zresztą bardzo wygodne, tłumaczenie arum - przebiegłość. Człowiek użył sprytu i technik maskowania. Zaczął produkować nie tylko przepaski na biodra / חֲגֹרֹת / chagorot, ale również maski na twarz.

Komentarze

Popularne posty